Każdy prezes spółki/prokurent/CFO, gdy staje przed wyzwaniem poszukiwania finansowania dla swojej spółki zadaje sobie pytanie: szukać samodzielnie czy zlecić to pośrednikowi? Zarówno do jednego jak i drugiego rozwiązania znajdzie się mnóstwo plusów i minusów. Dziś ułatwię Ci udzielenie sobie odpowiedzi na to pytanie i poprzez praktyczny przykład sytuacji mojego klienta wyjaśnię: Dlaczego warto korzystać z moich usług pośrednictwa?
Czy można zlecić poszukiwanie finansowania dla spółki pośrednikowi?
Tak, można. Są pośrednicy zajmujący się poszukiwaniami i pośrednictwem przy tego typu kredytach. Jednak tutaj od razu zaznaczę: musisz być przy wyborze pośrednika do tego zadania bardzo uważny. Kredyty dla spółek to najbardziej skomplikowany rodzaj kredytów na rynku. Skomplikowanie prawne spółek, dokumenty finansowe w formie pełnych ksiąg rachunkowych (sprawozdania, bilanse, rachunki zysków i strat) oraz dość zapobiegawcze podejście banków do finansowania tego typu podmiotów wpływają na to, że pośrednik zajmujący się tego typu kredytami powinien mieć dużą wiedzę, praktykę i specjalizować się w tego typu kredytach. Wybierz zatem dobrego specjalistę, unikając takich, którzy zajmują się wszystkim: kredytami hipotecznymi, leasingami, kredytami dla działalności gospodarczej itp. zgodnie z zasadą „Jak ktoś jest od wszystkiego, to jest do….”

Konkretny przykład przy finansowaniu dla spółki
Przechodząc do mnie i moich umiejętności. Najlepszym przykładem moich kompetencji niech będzie sytuacja mojego klienta. Klient – Sp. z o.o. i zajmująca się produkcją „dóbr luksusowych” – nie mogę ujawnić jakich konkretnie, jednak to co mogę napisać: nie jest to produkt pierwszej potrzeby, jego produkcja zajmuje kilka tygodni (długi zwrot środków zainwestowanych w produkcję i surowce) a cena sztuki wynosi powyżej 100.000 zł. Mankamentem tego klienta jest „klęska urodzaju”: duża ilość zamówień spowodowała, że klient musiał na szybko szukać gotówki na surowce niezbędne do produkcji. Z racji tego, że wcześniej radził sobie samodzielnie i nie miał pod ręką dostępnych kredytów obrotowych/linii kredytowych, najprostszym ruchem jaki mógł zrobić było uszczuplenie kapitałów zakładowych spółki i pokazanie papierowej straty na wyniku spółki za ten rok . Oczywiście była to strata „papierowa”, ponieważ całość środków poszła w zakup surowców i po sprzedaży gotowego produktu wróci na konta spółki ze sporą nawiązką.
Co w tym złego, że ma stratę i ujemne kapitały zakładowe?
A to, że w sytuacji połączenia tych dwóch czynników: straty i ujemnego kapitału zakładowego analityk bankowy ma podstawy do odrzucenia wniosku o finansowanie. Sytuacja wręcz na pierwszy rzut oka wydaje się beznadziejna, każdy zdrowo myślący analityk po wstępnej weryfikacji współczynników powinien temat odrzucić. Na szczęście do akcji wkroczyłem ja. Co zrobiłem?
- Wyprzedziłem obawy/szok analityka i od razu poinformowałem o mankamentach klienta z góry (wprowadziłem go „na miękko w klimat” klienta),
- Rozpisałem analitykowi z czego wynikają straty oraz ujemne kapitały (surowce) – dodatkowo wskazałem jak spółka zamierza wyjść z tej sytuacji (zysk ze sprzedaży produktu po ukończeniu produkcji),
- Wskazałem analitykowi konkretne pozycje w bilansie jako dowody na potwierdzenie moich tez: pozycje inwestycji krótkoterminowych, środków obrotowych, aktywów które jednoznacznie „pokrywały” dwa powyższe
Inaczej ujmując ułożyłem prostą, logiczną i zrozumiałą dla analityką ścieżkę analizy tematu na zasadzie: „ciiii, spokojnie, nie bój się, ja wiem jak to pozornie wygląda ale zobacz, tu masz wyjaśnienie tego a tu tego, bez obaw, jest ok – daj finansowanie”. ?
Reasumując, dzięki wiedzy i doświadczeniu sam zidentyfikowałem potencjalne problemy, przygotowałem na nie analityka, wprowadziłem go delikatnie w niuanse sytuacji klienta, wyjaśniłem powody stanu rzeczy i wskazałem sposób wyjścia z „tarapatów”. Wiem, że teraz możesz sobie pomyśleć: „Daniel, ale przecież to logiczne, czym tu się zachwycać?” A ja Ci odpowiem: po fakcie jak już zna odpowiedź to każdy jest mądry. W praktyce 95% klientów z taką sytuacja odpadłoby w tym momencie analizy kredytowej: nie wyjaśniliby odpowiednio wszystkich niuansów analitykowi, nie zwróciliby uwagi na właściwe mankamenty przemilczając inne, nie przekazali by strategii wyjścia w odpowiedniej formie czy wręcz wyjaśnienia nie dotarły by na biurko/pulpit analityka.
I dlatego właśnie 95% w takiej sytuacji spółek potrzebuję mojego wsparcia na polu walki z instytucjami finansowanymi. Dlatego właśnie warto zwrócić się do mnie jako pośrednika finansowego.
A tym 5% spółek, które radzą sobie samodzielnie w instytucjach finansowych – winszuję wiedzy i sprytu.
Szukasz kredytu dla swojej spółki i potrzebujesz mojej pomocy? Zgłoś się TUTAJ
Pozdrawiam,
Daniel Kamiński
0 komentarzy