Spółka komandytowa w 2021 – od katowskiego topora na gilotynę – Kaminski-Finance

Spółka komandytowa – od katowskiego topora na gilotynę

Dziś opowiem Ci historię spółki komandytowej, która zgłosiła się do mnie w kwietniu 2021 po kredyt. Całą historię nazwałem „Spółka komandytowa w 2021 – od katowskiego topora na gilotynę” nie bez powodu – abstrakcyjność całej sytuacji jest dość dotkliwa dla klienta i pokazuje duże absurdy funkcjonujące w polskim systemie gospodarczym.

 

Zmiany w opodatkowaniu spółek komandytowych

 

Całość historii zaczyna się oczywiście od naszych kochanych polityków, którzy uznali, że spółka komandytowa to taki zbyt korzystny podatkowo twór i czas to rozpasanie polskich biznesmanów ukrócić. Zatem na prędce w roku 2020 uchwalili nowelizację ustaw podatkowych, zgodnie z którą spółka komandytowa została zobligowana do płacenia CIT, którego wcześniej nie musiała płacić  – co jest pewnego rodzaju absurdem, bo podatek ten płacą spółki kapitałowe a spółka komandytowa takową spółką nie jest. Abstrahując od całego sporu o podatek CIT dla spółek komandytowych, nowelizacja tak czy siak została wprowadzana i zakładała ona, że spółki komandytowe od nowego roku (2021) będą zobligowane do płacenia podatku CIT (wcześniej spółki te nie musiały tego robić, z podatku rozliczali się tylko indywidualnie ich wspólnicy). Te nieeleganckie zachowanie polskiego ustawodawcy postawiło spółki komandytowe w dość niekomfortowej sytuacji: nieoczekiwanie doszedł im nowy podatek, który mógł zaburzyć całość wyniku spółki za 2020 rok. Dodatkowo wielu wspólników spółki komandytowej stanęło przed ciężkim wyborem: prowadzić dalej spółkę komandytową (już nie tak atrakcyjną podatkowa jak do tej pory) czy przekształcić się w inny rodzaj spółki (np. Sp. J. lub Sp. z o.o.) co będzie czasochłonne i kosztowne.

 

 

Spółka komandytowa w 2021 – od katowskiego topora na gilotynę

 

„Koło ratunkowe” od rządu

Na całe szczęście (bądź nieszczęście)  ktoś w rządzie postanowił trochę wspomóc polski biznes i pozwolił spółkom komandytowym na podjęcie decyzji: czy chcą przejść na nowy podatek CIT od stycznia 2021 czy dopiero od maja 2021. Zapewne miało tu ogromne znaczenie to, że rząd przeforsował te zmiany podatkowe w trybie pilnym powodując mocne zamieszkanie w działalności spółek komandytowych w 2020 roku. Zdaniem wielu doradców podatkowych, takie zmiany powinny być ogłaszane i planowane na 2-3 lata przed zamiarem ich wprowadzenia aby każdy wspólnik mógł zastanowić się w jakiej formie prowadzić dalej interesy i mieć czas na ewentualne przekształcenia. Wracając jednak do mojej opowieści, te spółki komandytowe które postanowiły się nie przekształcać (lub nie zdążyły) postawione zostały przed wyborem: płacić CIT od 01.2021 czy od 05.2021? Oczywistym zatem było, że większość spółek wybierze wariant majowy. Kluczowe też w tej sytuacji jest to, że rząd podjął decyzję, że te spółki, które będą chciały płacić CIT dopiero od maja 2021 mogą wydłużyć sobie rok obrachunkowy 2020 aż do tego właśnie maja, aby nie zamykać roku podatkowe zarówno w grudniu 2020 jak i na koniec kwietnia 2021. Ruch ten pozornie w interesie spółek komandytowych okazał się „niedźwiedzią przysługą”.

 

 

 

Co na to wszystko polskie banki?

 

 

I tu się okazało, że mój klient (spółka komandytowa) uciekając przed podatkowym katem wpadł prosto pod bankową gilotynę. Otóż okazało się, że polskie banki (nie wszystkie oczywiście) nie radzą sobie z tą nagłą sytuacją. A konkretnie nie radzą sobie z tak prowadzoną w tych wyjątkowych okolicznościach dokumentacją księgową spółek komandytowych. Banki okazały się w tej materii tradycjonalistami i oczekują, że rok rachunkowy klienta będzie miał 12 miesięcy a nie jak w przypadku przedstawionej spółki komandytowej 16 miesięcy (12 miesięcy za rok 2020 + 4 miesiące za rok 2021). Przez fakt „16 miesięcznego” roku obrachunkowego mojego klienta narzędzia analityczne banków wyrzucają błędne efekty analizy, współczynniki wychodzą zakłamane a danych finansowych nie da się sensownie porównać rok do roku. Innymi słowy tak samo jak polskie spółki komandytowe zostały zaskoczone przez polski rząd, tak samo polskie banki nie były przygotowane do rozpatrywania dokumentacji księgowej w tak specyficznej podatkowo sytuacji. Do tego dochodzi jeszcze klasyczny bankowy brak dobrej woli wynikający z tego, że banki lubią tematy proste, logiczne i klarowne – wszystko co odstaje od tych norm jest przez banki traktowane po „macoszemu”.

Jaki efekt podatkowej przepychanki w spółce komandytowej?

Efekt jest taki, że przede wszystkim ja pierwszy raz od jakiegoś czasu szczerze współczuję klientowi. Prowadził etycznie swój biznes w formie spółki komandytowej, dostał „lewego sierpowego” od polskiego rządu nowym podatkiem CIT bez możliwości wcześniejszego przygotowania się do niego, w efekcie spróbował ocalić ile się dało z zysku spółki za 2020 tylko po to aby bez własnej winy wpaść w „lukę” bankową wynikającą z ułomności procesów analitycznych, której nikt nie mógł przewidzieć. Tragiczny w skutkach niefart.

Sytuacja klienta z kolei obecnie wygląda tak, że tematem kredytowania dalej się zajmuję i szukam dla niego rozwiązania. Niestety klient musiał wykonać nadprogramowy wysiłek i we współpracy z księgową wykonać „sztucznie” dokumenty finansowe (bilans i rachunek zysków i strat): pierwszy komplet za równy rok 2020 i drugi za styczeń-kwiecień 2021. Inaczej banki nie chciały analizować sprawy. Oczywiście dokumenty te są wersjami roboczymi i w obrocie prawnym mało wiarygodnymi (brak potwierdzenia ze strony Urzędu Skarbowego i KRS) ale kim ja jestem, żeby podważać „logikę” bankową…

 

Walka trwa, absurd goni absurd – trzymaj kciuki za powodzenie i los tego klienta, bo wsparcie od nas jak mało komu mu się należy.

Jeśli szukasz kredytu dla swojej spółki i potrzebujesz mojej pomocy? Zgłoś się TUTAJ

 

 

Pozdrawiam,

Daniel Kamiński

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.